Mam mieszane uczucia. Niby prequel do Galactiki, ale tak jakby coś zupełnie innego. Oczywiście – pokazują nam the first Cylon evah, William Adams, lat 10-12, pojawia się na ekranie, pozdrowienie brzmi So say we all, papier ma przycięte rogi, ale poza tym ten serial mógłby być o czymkolwiek.
Akcja nowszej Galaktyki zaczyna się na statku – zabytku muzealnym. To ma niby tłumaczyć przedpotopowość technologii dostępnej uciekinierom. Ale rzeczywistość wirtualna pokazana w pilocie, V-Kluby, nie ma żadnego związku z systemem komunikacyjnym zniszczonej floty, a do tego działa jak narkotyk i jest niezwykle wciągającą dekadencką ucieczką przed rzeczywistością. I nikt w tym serialu nie ma ani jednego egzemplarza?!? Na kilkanaście statków, w tym (jeśli dobrze pamiętam) dom rozrywki, nie ma ani jednego systemu V-Klubu? Osobista elektronika jest wszechobecna w pilocie i nieistniejąca w świecie Batllestar Galactica. To nie są te same światy.
No i plansza tytułowa mówi „Caprica. 58 lat przed upadkiem”. Którym? Z oryginalnego serialu – czyli tak na prawde 98 lat przed 2003 miniseries? Czy upadkiem z nowego serialu, co daje 18 lat do „zakończenia” pierwszej wojny z Cylonami? W pierwszym przypadku Bill Adama miałby 110 lat, w drugim 60 – czyli chodzi raczej o drugą wojnę. Znaczy – pierwsza upadkiem nie była. Swee-eet.
Podsumowując – to nie jest preqel do Galactiki, tylko na taki wygląda. Co nie zmienia faktu, że pilot u mnie chwycił – chcę zobaczyć jak Zoe zmienia się w rasę krwiożerczych maszyn, jak Joseph Adams postanawia powrócić do swojego politycznie niewygodnego nazwiska Adama, chcę zobaczyć jak zadufany rząd Capriki upada.